niedziela, 29 grudnia 2013

" I'll always be with you 2"


 Ostatnimi czasy często śniły mi się koszmary. Często budziłem się w nocy po kilka razy przez to coraz częściej się nie wysypiałem i gdy chłopaki przyjeżdżali w ciągu dnia w odwiedziny to wręcz zasypiałem przy nich na siedząco. Martwili się i to chyba jak jeszcze nigdy, a ja miałem wyrzuty sumienia, że to wszystko moja wina. Z dnia na dzień czułem się coraz okropniej, brak Yuu przygnębiał mnie coraz bardziej. Na jedzenie nie mogłem już nawet patrzeć jedyne co mi pomagało to wypalana dziennie paczka papierosów.- Kouyou... zjedz coś w końcu.. Czy Ty się w ogóle widzisz ? Widzisz co się z Tobą dzieje ?! -Kładąc głowę na stole zakryłem dłońmi uszy i zamknąłem oczy nie chcąc słuchać darcia się Rukiego. Każdy zaczynał już powoli tracić do mnie cierpliwość, nie chciałem nikogo słuchać. Marudzili, że zamknąłem się w sobie i nie dopuszczam nikogo kto chce mi pomóc do siebie. Twierdzili, że przez ostatnie tygodnie stworzyłem wokół siebie mur przez, który nie można się przebić. Trudno. Byłem im wdzięczny, że starali się abym jeszcze jakoś funkcjonował, ale naprawdę zaczynałem mieć już dość ciągłego traktowania mnie jak dziecko i stania mi przez cały czas nad głową. Chłopaki widząc, że nie można dojść ze mną do porozumienia westchnęli ze zrezygnowaniem i wyszli, rzucając na odchodne że jakby co mam do któregoś z nich zadzwonić. Kiedy drzwi się zamknęły wstałem i odetchnąłem głęboko ciesząc się, że mam w końcu spokój. Podchodząc do drzwi zamknąłem je i poszedłem do salonu po drodze przeciągając się. Nie wychodziłem z domu już od dłuższego czasu i gdy tak stanąłem przy oknie wpatrując się w śnieg na zewnątrz postanowiłem trochę się przewietrzyć. Zawsze lubiłem zimę. W zimowe wieczory wychodziłem z Yuu na spacer, by później wrócić przemokniętym do suchej nitki przez ciągłe wrzucanie się w śnieg i bitwy na śnieżki. Uśmiechnąłem się pod nosem na samo wspomnienie tamtych chwil po czym skierowałem wzrok na zegar wiszący na ścianie. Nie było późno, a na dworze zaczęło się już powoli ściemniać. Niewiele się zastanawiając poszedłem się ciepło ubrać.

  Zamykając za sobą drzwi od domu wsunąłem portfel, klucze oraz telefon do kieszeni po czym wolnym krokiem ruszyłem w kierunku pobliskiego parku mając w planach zahaczyć jeszcze o sklep. Musiałem kupić sobie kilka paczek papierosów żeby się nie fatygować zbytnio przez najbliższe dni. Gdy kupiłem już to co chciałem poprawiłem szalik, którym miałem owinięty wokół szyi idąc powoli w stronę parku i rozglądając się przy tym wokół. Kompletne pustki na ulicach ani żywej duszy. Nawet to i lepiej, nie chciałbym jakieś nieprzyjemnej sytuacji. Będąc już na miejscu usiadłem na ławce między drzewami, na którą niegdyś w letnie dni przychodziłem z Yuu. Unosząc lekko głowę spojrzałem w niebo zagryzając przy tym nerwowo wargę. Nie mogłem przestać o Nim myśleć... nawet na chwilę. Podkulając kolana pod brodę westchnąłem i przymykając powieki zacząłem nucić pod nosem tylko sobie znaną melodię aż w pewnym momencie usłyszałem cichy szmer kilka metrów za mną jakby ktoś powoli zbliżał się w moją stronę. Owy szmer raczej nie przypominał jakiegokolwiek zwierzęcia. Otwierając powoli oczy rozejrzałem się po parku czy w razie znalazłby się świadek mojej rychłej śmierci. Musiałem przyznać, bałem się. Jest już ciemno, w parku prócz mnie i owej osoby za mną nikogo nie było także nawet jakbym zaczął krzyczeć nikt by mnie pewnie nie usłyszał. Zastanawiałem się czy zerwać się z tej ławki i zacząć biec jak najszybciej w stronę domu czy siedzieć i czekać na... Przygryzając wargi chciałem się ruszyć, ale strach mi nie pozwalał. Czułem z każdą chwilą jak moje serce bije coraz szybciej. W pewnym momencie gdy odniosłem wrażenie, że dzieli mnie tylko kilka centymetrów od tej osoby zerwałem się z miejsca i obróciłem za siebie. Nikogo nie było. Cisza. Jedyne co można było usłyszeć to przejeżdżające w oddali samochody. Nie chcąc już dłużej tutaj być zacząłem biec ile sił w nogach do domu, w którym znalazłem się po niecałych piętnastu minutach. Wchodząc do środka zamknąłem drzwi na zamek dodatkowo przekręcając klucz od środka. Zapalając światło w przedpokoju oparłem się plecami o ścianę, po której powoli zsunąłem się siadając następnie na podłodze.Nie wiedziałem co mam myśleć o tym co spotkało mnie kilkanaście minut temu. Gdybym teraz zadzwonił i powiedział to chłopakom pewnie stwierdziliby, że to z przemęczenia już zaczynam schizować. Poza tym.. od jakiegoś czasu kiedy cierpię na ten niespokojny sen budząc się po kilka razy w ciągu nocy mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Po dłuższej chwili wstając powiesiłem kurtkę wraz z szalikiem na wieszaku i chowając następnie buty do szafki skierowałem się do łazienki. Podszedłem do lustra przy czym wręcz niemiłosiernie skrzywiłem się na swoje odbicie w nim.

- No Kouyou... jeszcze trochę, a wylądujesz w pokoju bez klamek.. -Mruknąłem do siebie po czym rozbierając się ułożyłem wszystkie ciuchy na szafce i wskoczyłem pod prysznic odkręcając ciepłą wodę. W jednym momencie jakby wszystko gdzieś ze mnie uleciało. To przyjemne ciepło sprawiło, że chociaż na krótką chwilę zapomniałem o wszystkim. Z cichym westchnieniem oparłem się plecami o szybę kabiny całkowicie się odprężając. Jednakże po niedługiej chwili się otrząsnąłem, bo nie chciałem mimo wszystko po wyjściu wyglądać jak jedna wielka wysuszona rodzynka. Szybko się umyłem, opłukałem i wychodząc spod prysznica zakręciłem wodę sięgając następnie po duży mięciutki ręcznik. Szczelnie się nim owinąłem w międzyczasie wrzucając ubrania do kosza na pranie. Po chwili poczułem nagły przeciąg i dreszcz przechodzący przez moje ciało. Jak to możliwe.. ? Przecież drzwi są zamknięte, a ja nie otwierałem żadnych okien. Gdy już chciałem wyjść z łazienki przeciąg ustał. Wychodząc z pomieszczenia podszedłem do drzwi wyjściowych sprawdzając czy są zamknięte. Gdy się okazało, że są tak samo jak i okna w całym domu rozejrzałem się wokół zdezorientowany. Nigdy wcześniej podobna sytuacja nie miała miejsca. Wchodząc do sypialni podszedłem do szafy i wyciągając sobie rzeczy, które służyły mi za piżamę w postaci nieco przydużej koszulki oraz bokserek wróciłem do łazienki. Ubrałem się oraz wysuszyłem włosy, które robiły mi na złość pusząc się. Yuu zawsze się ze mnie śmiał gdy stałem przed lustrem niemal klnąc na nie, kiedy nie chciały się układać. Mrucząc coś do siebie pod nosem poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie kawy. W międzyczasie gdy woda się zaparzała poszedłem do przedpokoju po wcześniej kupione papierosy. Wracając do kuchni zalałem kawę wrzątkiem i dolałem do niej odrobinę mleka. Tak, nie ma to jak picie kawy na wieczór. Jednakże dzisiaj tak dla odmiany postanowiłem urządzić sobie mały seans filmowy. Ostatnimi czasy nawet nie włączałem telewizora nie mówiąc już dopiero o laptopie, nie czytałem również żadnej prasy. Wiedziałem jednak i to doskonale co się dzieje w Japonii głównie dzięki Yutace i Takanoriemu. Młodszy kiedy do mnie przychodzi to nawet gdy rozmawiamy nie potrafi oprzeć się pokusie siedzenia na tym twitterze. Yuu również często dodawał na nim wpisy głównie po pijanemu. Jak dobrze, że ja nie mam tam konta, nie chciałbym wiedzieć co mógłbym wypisywać pod wpływem alkoholu.. Siadając w fotelu złapałem za ucho kubka i upijając kilka małych łyków w międzyczasie sięgnąłem po pilota i włączyłem telewizor. Skacząc po kanałach po chwili zostawiłem na jakimś horrorze akurat zaczynającym się. Uwielbiałem je oglądać. Jak miałem iść do kina to jedynie na horror lub ewentualnie na jakiś film akcji. Rzadko kiedy się zdarzało komukolwiek udać zaciągnąć mnie na coś innego. Nawet Yuu nie chciał ze mną na nie patrzeć. Echh.. znowu Yuu... Wzdychając cicho odstawiłem już do połowy pusty kubek z kawą na stolik i skupiłem się na oglądaniu filmu, który przyznam szczerze niezbyt mnie zaciekawił. Lubiłem filmy, które trzymały w napięciu i, w których cały czas się coś działo. Wyłączając telewizor odłożyłem pilot na stolik obok i kuląc się zamknąłem oczy czując jak odpływam już powoli w krainę Morfeusza. Nawet nie miałem siły by się ruszyć i przenieść do sypialni. Trudno, najwyżej rano obudzę się cały obolały. W pewnym momencie znowu czułem na sobie te cholerne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. To samo co każdej nocy i w parku.. Jak ręką odjął odechciało mi się spać jednakże bałem się otworzyć oczy. Tylko dlaczego ? Przecież jestem sam w domu, wszystkie drzwi i okna pozamykane także niemożliwe by ktokolwiek mógł się dostać do środka. Znowu mam urojenia. Znowu słyszę ciche kroki dochodzące ze strony wejścia do salonu. Kurwa mać. To nie mogą być żadne urojenia. W tej ciszy prócz kroków nieznanego mi osobnika znowu słyszałem bicie własnego serca. Nagle kroki ucichły. Uchylając po chwili lekko powieki spojrzałem w ciemny ekran telewizora mając nadzieję, że ujrzę w nim tylko swoje odbicie. Co prawda jedynym oświetleniem w salonie była lampa stojąca w samym rogu pomieszczenia jednak można było w odbiciu zobaczyć wszystko. Ktoś całkowicie odziany w czerń stał w drugim kącie tam gdzie światło już nie dochodziło i wiem, że patrzył na mnie, bo blask Jego oczu mogłem dostrzec w ekranie jednak twarz miał zasłoniętą kosmykami włosów jak i szalem. Miałem wrażenie, że serce zaraz mi wyskoczy. Tysiące pytań i różnych najczarniejszych scenariuszy przechodziło mi w tym momencie przez głowę. Jak ten ktoś się tutaj dostał.. ? Jak to możliwe, że go w ogóle nie słyszałem.. ? Poruszał się tak cicho.. Poczułem gulę w gardle, zacząłem cały się trząść, a do moich oczu napłynęły łzy rozmazując obraz. Nigdy się tak nie bałem jak w tej chwili. Jeśli ten ktoś ma zamiar pozbyć mnie życia to żałuję, że chociaż nie pożegnam się z przyjaciółmi.. wyszli ode mnie poddenerwowani z racji tej, że przestałem o siebie dbać.. Ciekawe czy gdyby Yuu był tutaj teraz to czy taka sytuacja miałaby miejsce... W pewnym momencie postanowiłem zaryzykować i się odezwać gdyż mimo iż nic dokładnie nie widziałem przez łzy widziałem rozmazany zarys postaci. 

  - Kim jesteś i czego chcesz.. ? -Zapytałem cicho drżącym głosem zaciskając przy tym mocno palce na brzegach fotela. Nie chciałem się odwrócić, zbyt bardzo opanował mnie strach bym mógł zrobić jakikolwiek ruch. Zapewne gdyby mnie zaatakował nie zdążyłbym uciec. Nie odpowiedział. Zdenerwowałem się i postanowiłem ponowić pytanie.- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz.. ?! -Nadal panowała cisza. Przez to napięcie z każdą chwilą było mi coraz bardziej gorąco, a moje serce biło tak szybko jak chyba nigdy wcześniej. Po chwili ciemna postać poruszyła się robiąc kilka niewielkich kroków w moją stronę. W ułamku sekundy ten ktoś znalazł się tuż przy mnie i objął mnie mocno swymi ramionami. Krzyknąłem tak głośno, aż zabolało mnie gardło. Żałowałem w tym momencie, że ten dom znajduje się nieco dalej od innych. Zacisnąłem powieki i czekałem na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak nic nie nastąpiło. Owy mężczyzna po prostu trzymał mnie w swoich ramionach i zaczął.. gładzić uspokajająco po plecach. Ten dotyk był mi jakby znany, a zarazem zupełnie obcy. Mój strach nagle gdzieś uleciał, a zastąpił go szok. Więc jednak dzisiaj nie umrę.. ? Z jednej strony ulga, ale z drugiej kim On jest ?! W pewnym momencie nie wytrzymałem i z całej siły odepchnąłem Go od siebie przez co wylądował na podłodze przewracając przy tym stolik. Korzystając z okazji szybko wstałem i podbiegłem do ściany włączając górne światło. Stając w progu na wszelki wypadek by móc uciec patrzyłem na mężczyznę zbierającego się z podłogi z szeroko otwartymi oczami. Ten po chwili stanął na równe nogi i patrząc na mnie jedną ręką odgarnął sobie kosmyki włosów do tyłu, a drugą szal zasłaniający mu jej połowę. Czułem jak nogi się pode mną uginają i jak robi mi się słabo. Lecąc na podłogę zacisnąłem mocno powieki czekając na uderzenie... znowu poczułem te silne ramiona ciasno mnie obejmujące chroniąc przed upadkiem, które jak się okazało należą do... mojego zaginionego Yuu...


"Samotność skąpana czerwonym śmiechem
w cicho cieknącym obłędzie 
Nieczyste oczy, które zapomniały snu
nie mogą nawet zobaczyć jutra .."

3 komentarze:

  1. Wow

    Nieźle się wciągnęłam. Siedziałam i tylko gapiłam się w ekranik telefonu z duszą na ramieniu. Niesamowite... Bardzo lubię takie opowiadania i mam cichą nadzieję, że nie zrobisz z tego jakiegoś Zmierzchu ( Aoi - sparklujący wampir, Uruha - nierozgarnięta Bella XD ). A wgl, to czym jest teraz nasz drogi Yuu tak dokładniej...?
    Ja bym się osrała na miejscu Kou, gdyby ktoś mi tak wpadł do mieszkania w nocy albo jakby coś takiego, że słyszę kroki za sobą ( chalo, czy to psychiatryk?? ). Normalnie mnie coś ściska, kiedy żarówka u mnie na korytarzu pyrga jak w jakimś horrorze przed nadejściem czegoś złego ( takie disco robi, że pożal sie Boże ), a tu jakiś ziomuś przeodziany w czerń.
    Ej i co teraz?? Co zrobi Yuu, jak go Kou zobaczył??? No chalo! Przerywać w takim momencie... O zgrozo, muszę teraz poczekać na kolekny rozdział.

    ~"Ostatnimi czasy często śniły mi się koszmary. Często budziłem się w nocy po kilka razy przez to coraz częściej się nie wysypiałem [...]" - Story of my life.

    A tak od strony technicznej... cóż, na tym to ja się nie znam i należę raczej do osób, które czytają dla ogólnej fabuły, ale jak nie widzę ortografów, to czuję, że trafiłam pod właściwy adres, na właściwego bloga, do właściwego/j autora/ki ( niepotrzebne skreślić ). A tak już jak styl jest ładny to jestem w niebie.
    I chyba właśnie trafiłam w odpowiednie miejscee~
    Powiem jeszcze, że historia niesamowicie mi się spodobała, chociaż to na razie dwa rozdziały. Czuję, że to będzie perełka. Uhuhu, nie dam rady teraz w szkole, bo będę o tym myślała, no ładnie.
    Ah, życzę mnóstwa weny, pozdrawiam i ściskam serdecznie~!

    ( Wybacz jakieś błędy, piszę z telefonu~ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku.. jeśli mam być szczera to nie pomyślałabym, że komuś się to spodoba :o Niezmiernie miło mi się zrobiło czytając Twój komentarz. O nie, spokojnie. Żaden zmierzch ! W zmierzchu wszystko jest takie przesłodzone, a czy to opowiadanie do takich będzie należało... raczej nie. ;D
      Kiedy pisałam ten rozdział sama miałam ciarki na plecach. Wyobrażałam sobie siebie na miejscu Kou i jakbym ja się czuła w takiej sytuacji, hah. A co zrobi Yuu to okaże się w trzecim rozdziale, który jest w trakcie powstawania. Specjalnie przerwałam w takim momencie chociaż miałam niezmierną ochotę dopisać coś jeszcze. XD

      Również czytam dla fabuły i sama zbytnio się nie znam na niektórych rzeczach jednakże jestem osobą, która mimo wszystko przywiązuje wagę do ogólnego składu opowiadania chociaż sama teraz widzę pewne niedociągnięcia w tej sprawie u siebie.
      Mam nadzieję, że kolejne części również przypadną do gustu, bo póki co następna mi wychodzi nieco chaotyczna, a wiem jak czytelnicy na takie reagują.
      Wytrzymasz, spokojnie. Ja za to nie mogę się doczekać kolejnych części Twoich opowiadań. :D
      I dziękuję. :3

      Usuń
    2. Ah, zapomniałabym odpowiedzieć na Twoje pytanie dotyczące tego czym jest teraz Aoiś.. Wampirkiem. <3

      Usuń