~ Za to, że tyle czasu nic tutaj nie pisałam możecie mnie nawet ukrzyżować, bo w pewnym momencie byłam bliska usunięcia tego bloga. W każdym razie powracam z motywacją, aby kontynuować tą działalność, a przede wszystkim nieszczęsne opowiadanie "I'll always be with you". Za wszelkie błędy przepraszam i zapraszam do czytania oraz komentowania. To mi pozwala zorientować się, czy mam dla kogo pisać. Zatem.. let's go!
Odkąd Yuu wrócił minęło już wiele dni, które spędzaliśmy prawie tak samo jak wcześniej, gdy on.. był jeszcze człowiekiem. Niby wciąż był tą samą osobą, jednakże oswojenie się z faktem, że mój partner jest teraz tak naprawdę zupełnie kimś innym sprawiało mi małe problemy. Chociaż uwielbiałem się do niego przytulać, smakować tych pełnych warg, za którymi zdążyłem się nieziemsko stęsknić to ten chłód i długie kły wciąż tak jakby.. wywoływały u mnie w pewnym stopniu lęk. Wiedziałem, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy, ale to było takie odczucie zupełnie przeze mnie niekontrolowane. W każdym razie.. nasze życie się zmieniło. Jak już w legendach od dawna się mówiło wampiry powinny unikać słońca, nie inaczej było w przypadku starszego gitarzysty. Oczywiście nie było tak jak w filmach, że wampir wystawiony na promienie słoneczne płonie i zamienia się w popiół, bądź też jak w przypadku Edwarda ze Zmierzchu będzie błyszczał się niczym klejnot tylko może dostać poparzeń, w skutek których będzie miał paskudne blizny. Yuu wyjaśnił mi, że to wyglądałoby tak jakby człowiek dostał oparzenia drugiego głębokiego bądź trzeciego stopnia, ból byłby nawet taki sam. Zatem nie wychodziliśmy już razem w ciągu dnia na zewnątrz, a w całym domu zamontowaliśmy ciemne rolety i na wszelki wypadek zasłony, przez co jeden z sąsiadów pewnego razu zapytał się mnie, czy ktoś mi umarł w rodzinie, ale mniejsza z tym. Dziwnie mi również było, kiedy kładłem się spać i wiedziałem, iż Aoi będzie przez całą noc leżał obok patrząc się na mnie bez przerwy, gdyż jak stwierdził.. jest to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy.
Chłopakom z zespołu nic nie powiedziałem o powrocie Shiroyamy na jego własną prośbę; wyjaśnił mi, że złamał jedną z zasad wracając do mnie i tym samym wyjawiając mi kim teraz jest, co w prawie wampirów równało się ze.. śmiercią wszystkich wtajemniczonych, czyli moją i jego. Dlatego chociaż Takanori, Yutaka i Akira byli naszymi najbliższymi przyjaciółmi to musiałem trzymać dziób na kłódkę, a Shiro za każdym razem, gdy przychodzili mnie odwiedzić chował się w przeciągu ułamka sekundy w jednym z pokoi zamykając drzwi od środka. To było cholernie ciężkie kryć to wszystko przed nimi i nie tylko dla mnie.
- Ej, Shima.. co z Tobą ostatnio? -Zapytał mnie ostatnim razem Rei jak wpadł ni z tego, ni zowego bez pozostałej dwójki; o tyle dobrze, gdyż ich ostatnio coraz częstsze wizyty zaczęły mnie trochę męczyć.
- Ze mną? Wszystko w porządku. Przestalibyście mnie wszyscy traktować jak dziecko, które ani przez chwilę nie może pozostać same. -Mruknąłem już nieco poirytowanym głosem spoglądając spod już trochę przydługiej grzywki na basistę i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Chociaż bardzo lubiłem Akirę, ponieważ byliśmy najlepszymi kumplami już od podstawówki to jednak były momenty, gdy miałem ochotę wyłączyć telefon, aby nie odbierać od niego, zresztą jak i od innych połączeń i również zamknąć drzwi na cztery spusty udając, że nie ma mnie w domu. Ten jedynie spojrzał na mnie zrezygnowany i westchnął ciężko przeczesując dłonią kosmyki swoich blond włosów.
- Nikt Cię nie traktuje jak dziecko. Zachowujesz się ostatnio tak jakoś.. dziwnie. Inaczej niż zazwyczaj. Jakbyś coś ukrywał.. Chyba niczego nie kombinujesz, Kou? -Na te słowa o mało nie zakrztusiłem się dymem z papierosa, którego odłożyłem do popielniczki, bo jakoś nie chciałem, żeby przez przypadek mi wypadł i wypalił dziurę w całkiem ładnym dywanie. Czy, aż tak widać po mnie wszelkie emocje? To, że za wszelką cenę powstrzymywałem się od wyjawienia faktu, iż Yuu wrócił?
- A co miałbym kombinować? Powtórzę to raz jeszcze i więcej nie mam zamiaru. Ze mną wszystko jest okej, pogodziłem się z faktem, że.. on już nie wróci. Więc błagam was do cholery, zajmijcie się w końcu swoim życiem i swoimi pieprzonymi sprawami. Powiedz reszcie, że wyjeżdżam na tydzień i przez ten czas chcę odpocząć. A teraz wyjdź, jestem zmęczony i chciałbym się położyć. -Zdawałem sobie sprawę z tego, iż moje słowa zabrzmiały naprawdę mało przyjemnie, lecz w tym momencie już mało co mnie to interesowało. Suzuki przez jakieś pół minuty nic się nie odzywał, jedynie uważnie mi się przyjrzał i mrucząc coś do siebie pod nosem wyszedł. Gdy podszedłem do okna upewniając się, że jego samochód wyjechał z podjazdu odetchnąłem, a sekundę później poczułem ramiona Shiroyamy oplatające mnie ciasno w pasie od tyłu oraz to jak opiera swoją brodę o moje ramię.- Yuu-chan.. jestem już tym zmęczony. Mam dość ciągłego udawania tego przed nimi, bo.. a zresztą sam przecież wszystko doskonale słyszałeś. Chciałbym, żeby było tak jak kiedyś, kiedy graliśmy w zespole i wszystko było takie.. normalne.. -Tuż po wypowiedzeniu tych słów usłyszałem tuż przy swoim uchu bliżej nieokreślone słowa wypowiadane przez starszego; zawsze tak mamrotał, gdy powiedziałem bądź zrobiłem coś co mu się nie spodobało.
- Wybacz, że nie jestem normalny. Zawsze po prostu marzyłem o zostaniu tym, czym teraz jestem, wiesz?
Wypowiedział te słowa z takim chłodem w swoim głosie, aż przez całe moje ciało przeszły dreszcze. Chyba to wyczuł, gdyż krótką chwilę później odwrócił mnie w swoją stronę, po czym ujął moją twarz w dłonie, wręcz zmuszając do tego, bym spojrzał w jego ciemne tęczówki, w których dostrzegłem jakiś taki dziwny błysk.- Nie martw się, Kou-chan. Jakoś to wszystko się ułoży.
Wieczór spędziliśmy na oglądaniu horrorów, które leciały w tv oraz zajadaniu się pizzą; to znaczy ja się zajadałem. Pech chciał, że akurat jeden z nich był o.. no właśnie, wampirach. Yuu na widok niektórych scen w tym filmie robił typowego facepalma, lub też pocierał palcami skroń z miną wyrażającą "ja pierdole, niech ktoś to wyłączy". Nie powinienem się z tego śmiać, lecz tak wyglądał przy tym zabawnie, że ciężko było mi od powstrzymania napadu śmiechu, na co Shiro pokręcił lekko głową na boki i w najmniej przeze mnie spodziewanym momencie zaczął łaskotać. Siedząc tak na kanapie stoczyliśmy taką małą wojnę, którą po dłuższym czasie mężczyzna postanowił zakończyć widząc moje zmęczenie i zaproponował zrobienie masażu na co bez wahania się zgodziłem. Uwielbiałem masaże robione przez niego, pomimo tego faktu, iż jego dłonie były trochę drobniejsze od moich to jednak znacznie sprawniejsze. Koniec końców ten dzień zwieńczyliśmy długim i namiętnym seksem, którego od niepamiętnych czasów brakowało nam obojgu.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jakie to może przynieść dla nas wszystkich konsekwencje?! -Wrzasnął mężczyzna o dość tęgiej budowie ciała, ciemnobrązowych falujących włosach do ramion i na wskroś przeszywającym spojrzeniu do Naokiego, który nerwowo bawił się zapalniczką trzymaną w dłoni uparcie wpatrując się w wydobywający się z niej ogień. Przeklinał teraz samego siebie w myślach, że był tak lekkomyślny zostawiając Yuu samego, co ten wykorzystując uciekł. Miał teraz problemy i to nie małe. Był zmuszony do opowiedzenia temu mężczyźnie wszystko co wiedział na temat Shiroyamy, aby zacząć poszukiwania, gdyż ten mógł się przecież wygadać komuś w kwestii istnienia ich rasy.
- Kazuhiro, uspokój się. Postaram się go znaleźć i sprowadzić z powrotem. -Naoki wysilił się na miarę spokojny głos, aczkolwiek w środku był cały w nerwach. Bał się Kazu, ponieważ to on był jednym z tych, którzy surowo pilnowali porządku w świecie wampirów. Wszystkich tych, którzy nie przestrzegali zasad i zagrażali wyjawieniem wszelkich informacji ludziom usuwał bezlitośnie. Był on już dość starym wampirem, chociaż oczywiście na to nie wyglądał. Chodziły pogłoski, że tych najbardziej igrających spotykały nawet tortury z jego strony, dlatego też nikt nie próbował ani wchodzić mu w drogę, ani tym bardziej się sprzeciwiać.
- Ty nie masz się postarać.. Ty masz go sprowadzić choćby siłą! -Kazuhiro wytrącając Naokiemu zapalniczkę z ręki złapał go za materiał bluzy, by kolejno docisnąć go niemal z całej siły do ściany, aż zrobiło się w niej wgniecenie i dość spore pęknięcia. Nao wykrzywił usta w grymasie, a krótką chwilę po tym je zacisnął w wąską linię patrząc silniejszemu mężczyźnie z nieukrywaną nienawiścią prosto w oczy.
- Dobra. Znajdę go i sprowadzę go najszybciej jak się da. -Na te słowa Kazuhiro puścił go i odszedł kawałek do okna spoglądając przez nie w dal ciesząc oczy nieprzeniknioną ciemnością.
- Najpierw zanim to zrobisz poobserwuj go i ewentualnych ludzi w jego otoczeniu, musisz się upewnić, czy ktoś jeszcze o nas wie. Jeżeli tak to wiesz co masz zrobić, moi ludzie w dodatku tego przypilnują. Natomiast.. jeśli nie dokonasz zadania to.. zakończysz swoje życie razem z nimi.
Naoki już nic nie odpowiedział, po prostu opuścił to pomieszczenie, a następnie budynek jakim była opuszczona fabryka. Szedł szybkim krokiem przed siebie, aż doszedł do lasu, gdzie zatrzymując się uderzył pięścią w pień drzewa niemalże je łamiąc ze złości na wszystko wokół.
"Moje życie jest wypełnione izolacją
Kiedy próbuję ją z siebie wydusić, kończę z powrotem w samotności."